Prowadzone co dwa lata badania dotyczące czytelnictwa w naszym kraju są jednoznaczne i w pewnym stopniu zatrważające. Wynika z nich bowiem, że ponad połowa Polaków w ogóle nie czyta. Nie chodzi tutaj jednak tylko i wyłącznie o całe książki, czy jakiekolwiek inne długie publikacje. Według owych badań, więcej niż 1/2 mieszkańców naszego kraju nie czyta nawet gazet, czy newsów w internecie. Jest to stan rzeczy, który tak naprawdę trudno sobie wyobrazić. Z czego może on wynikać?
Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Argumenty o braku czasu, czy wysokich cenach książek są zupełnie nieprzekonujące. Te same bowiem osoby, które nie mają czasu na czytanie, znajdują go doskonale na oglądanie telewizji, czy przeglądanie głupkowatych filmików w internecie. Co do cen książek – również jest to argument łatwy do zbicia. Jedna książka kosztuje obecnie mniej więcej tyle co 3 paczki papierosów, a jeśli ktoś naprawdę ma kryzys finansowy, istnieją przecież biblioteki. Jak to się więc stało, że można wypowiedzieć z dumą zdanie w stylu „ostatnią książkę przeczytałem w liceum” i nie narazić się na publiczny lincz, czy przynajmniej uśmiech politowania? Do pewnego stopnia na pewno winna jest edukacja szkolna, która po prostu zraża młodych ludzi do czytelnictwa. Trudno się bowiem dziwić, że nastolatek, który kończy liceum i myśli, że literatura kończy się na „Panu Tadeuszu: i „Nad Niemnem”, jest niesłusznie uprzedzony. Doświadczenie uczy, że pokazywanie młodym ludziom ciekawych kryminałów i fantastyki, jest w stanie choć trochę zmienić ich opinię na temat czytania książek.
Czytelnictwo w kraju ratują osoby z wyższym wykształceniem, szczególnie absolwenci studiów humanistycznych (filolodzy, prawnicy).
Za inspirację dziękuję kancelarii prawniczej z Rybnika.