Przynajmniej tak jest w Lublinie. Kto chce znaleźć coś dla ciała i ducha, musi odwiedzić kilka miejsc w mieście. Frekwencja wypada na korzyść klubów czysto rozrywkowych. Czyżby więc kultura studencka także wśród studentów stawała się zjawiskiem niszowym?
Czym Chata bogata
Jestem z tych niedobitków, które lubią oglądać w kinie nie tylko wyczyny kolejnych ludzi-owadów. Czasem chodzę na jakieś europejskie filmy. Taki repertuar ma tylko Chatka Żaka mówi Marcin z III roku socjologii. W Chatce poza kinematografią prężnie działają grupy taneczne, folkowe, teatralne i galerie. To istniejące już 35 lat Akademickie Centrum Kultury UMCS stara się promować kulturę z najwyższej półki.
Warto podkreślić, że Chatka stara się podtrzymać swą regionalną specyfikę. Lublin zawsze był miejscem styku kilku kultur: polskiej, rosyjskiej, ukraińskiej i żydowskiej. Dlatego też tutaj właśnie zorganizowane zostały w kwietniu Międzynarodowe Dni Filmu Dokumentalnego Rozstaje Europy. Także w ACK działa folkowa Orkiestra św. Mikołaja, na której twórczość wielki wpływ mają wielokulturowe tradycje Lubelszczyzny.
ACK jest nie tylko dla odbiorców. Klub pomaga przebić się z ciekawymi projektami do publiczności. Wszystko dzięki konkursowi grantowemu. Po złożeniu wniosku o dofinansowanie można liczyć na parę złotych ze specjalnego funduszu. Chatka chce pomagać twórcom i animatorom kultury, którzy szukają wsparcia w realizacji pomysłów. Poza pieniędzmi klub służy np. swoimi pomieszczeniami.
Marysia z anglistyki była ostatnio w Chatce na Festiwalu Kultury i Muzyki Orientalnej. Z ofertą ACK stara się być na bieżąco. Nie po to zdałam na studia, żeby przeżyć je w rytmie: imprezy z alkoholem, zakuwanie, sesja, znowu imprezy mówi.
Ważnym miejscem w Chatce dla studentów jest ściana z ogłoszeniami w holu Chatki. Wiszą na niej zarówno plakaty reklamujące różne imprezy, jak i dziesiątki indywidualnych ogłoszeń o pracy, stancji do wynajęcia. Warto właśnie tu skierować pierwsze kroki, gdy się chce dawać korepetycje lub je pobierać.
Mimo wszystko w Chatce czas spędza niewielu studentów. Masy ciągną gdzie indziej.
Student by night
MC, Megido, Graffiti studencki nocny Lublin. Często w ciągu jednej nocy między tymi trzema klubami odbywają się pielgrzymki. Szczególnie szeroka rzeka osób przepływa od czwartku do niedzieli. Wszędzie po okazaniu legitymacji można dostać zniżki na wejście. Wprawdzie tuż obok Chatki Żaka także jest dyskoteka, ale Marcin jej nie poleca. Przeważają tam małolaty ze szkół średnich, śpiewa Stachursky, tańczą dziewczyny zrobione na Jennifer Lopez tłumaczy. Jeśli już szuka rozrywki, to najczęściej w Graffiti.
A tam jest ciekawy wystrój, dobra scena, grają uznane zespoły (np. Kult, Vader). Z kolei Megido to niecodzienny budynek przypominający trochę wieżę, trochę rotundę. Klub ten czasem kusi tanimi chwytami, np. specjalnymi salami, w których przebywają wynajęte modelki z agencji. Ale zwykle na największą liczbę imprezowiczów może liczyć MC.
Lokal ten istnieje w części wielkiego, niedokończonego budynku lubelskiej filharmonii już 11 lat. Miejsce dobre, bo niedaleko uczelni i miasteczka akademickiego. W okolicy jest pięć podobnych klubów, ale żaden nie ma takiego wzięcia. Na początku MC to była jedynie mała salka. Dziś zajmuje trzy wielkie pomieszczenia.
Co ciągnie tutaj studentów? Przede wszystkim siła pędu klub raz złapał klientów i już tak się utrzymuje. Prawie wszyscy znajomi mówią, że to kiepskie miejsce i ile można tu przychodzić. Ale dalej lezą, dlatego że przychodzą tu inni, którzy z kolei… też narzekają na lokal, lecz idą, bo w MC jest najwięcej ludzi. To błędne koło dziwi się Łukasz z V roku politologii. Czy w takim razie sam chodzi na przykład do Chatki Żaka? Nie. Zbyt wiele tam jak się wyraża teatru i tych rzeczy. W MC bywa, bo lepsze to niż zasiadówa przed telewizorem.
W klubie rozbrzmiewa różnorodna muzyka. Na jednej sali tanecznej głównie rockowe, popowe i hip-hopowe przeboje, na drugiej króluje techno. Czasami koncertują gwiazdy w październiku np. wystąpił Sydney Polak. W tym okresie w MC zdarzają się też otrzęsiny jakiegoś wydziału.
Jednak mimo ogromnej popularności wśród żaków lokal trochę stracił swój studencki charakter. Czemu? Sporo jest nastolatków, szczególnie w okresie wolnym od szkoły, dla których bywanie tutaj to awans w hierarchii osiedlowo-licealnej. Ale ci są niegroźni. Gorzej ze złodziejaszkami i blokersami, których do MC zwabia fama o ładnych dziewczynach. Głównie przez nich czasem dochodzi do bójek. Może warto by było zastosować selekcję, jak to jest w lokalach w większych miastach. Tylko że w takim wypadku mogliby zacząć wpuszczać ludzi w droższych ciuchach. A to też nie rozwiązuje problemu przypuszcza Łukasz.
Co więc tworzy studencką atmosferę lokalu? Czy działalność ustawowa, jakość, jak w Chatce Żaka, czy po prostu ilość, czyli to, że dane miejsce jest modne wśród studentów, jak MC? Jedno i drugie. Szkoda, że w Lublinie jest to jedno albo drugie.