To że Polacy nie czytają książek jest faktem już dość dobrze udokumentowanym, niemniej jednak od czasu do czasu powraca również dyskusja na temat stosunku Polaków do kina. Sale ponoć dość często wieją pustkami, a ich właściciele notują coraz niższe zyski, czasem balansując wręcz na granicy opłacalności. Wszelkie multikina i tym podobne mają się jeszcze chyba całkiem nieźle, niemniej jednak i ta sytuacja może wkrótce ulec zmianie. Czy jednak faktycznie wina leży po naszej stronie? A może to jakieś zewnętrzne czynniki sprawiają, że wolimy poczekać aż film będzie dostępny w wersji DVD, bądź pojawi się w telewizji?
O ile usprawiedliwianie braków czytelniczych cenami książek jest mocno naciągane (biblioteki wszak są darmowe, a poza tym po wydaniu 30 złotych na konkretne wydawnictwo można z nim obcować przez dość długi czas), tak w przypadku kina sytuacja wygląda zgoła inaczej. Film daje nam zwykle mniej niż 2 godziny przyjemności i jeśli mamy za nią zapłacić kilkadziesiąt złotych, przestaje dziwić stosunek Polaków do kina. Rodzinny wypad w dzień weekendowy na film 3D to koszt zbliżający się do 100 złotych i to nie licząc jakiegokolwiek popcornu czy coca-coli. Jest to zatem w ostatnim czasie przyjemność dość ekskluzywna, a nie każdy ma przecież czas korzystać z promocji i chodzić do kina we wtorki bądź środy, gdy z reguły jest taniej.
Co ciekawe jednak, dość popularny ostatnimi czasy zrobił się teatr. Młodzi ludzie chodzą regularnie na znane, często komediowe sztuki, a załapać się na bilety jest niejednokrotnie bardzo trudno. Tendencja to na pewno pozytywna i warta obserwowania.