Piątkowy wieczór, na przystanku tramwajowym stoi kilkanaście młodych osób. – Na szczęście dwunastka jeszcze nie jechała – cieszy się na ten widok Martyna, studentka III roku międzynarodowych stosunków gospodarczych UŁ. – Wiem, bo wszyscy oni z pewnością jadą na Lumumbów.
Lumumbów
Na łódzkim osiedlu przy ul. Lumumby, czyli na tzw. Lumumbowie, stoją akademiki Uniwersytetu Łódzkiego, łódzkiej Politechniki oraz Uniwersytetu Medycznego. Nic dziwnego, że to tutaj znaleźć można główne studenckie kluby, które należą do wymienionych wyżej uczelni: a więc oddane niedawno ponownie do użytku uniwersyteckie Futro (które wcześniej było Balbiną, a dziś zachwyca dwoma pokrytymi futerkiem kolumnami), największego na osiedlu Tygrysa PŁ i dwa kluby studentów UM – Medyka i Synapsę. Wybór, wydawałoby się, jak na jedno osiedle ogromny. Ale to tylko pozory.
Wybór pozorny
– Wszystkie te kluby są tak naprawdę takie same. Medyk i Synapsa właściwie w ogóle się pod względem budowy nie różnią – narzekają Martyna i jej koleżanka z roku Emka.
– We wszystkich podobna muzyka – taneczna, oczywiście, więc właściwie to zupełnie wszystko jedno, gdzie się danego wieczoru wejdzie. Michał, student III roku inżynierii środowiska na PŁ i mieszkaniec akademika Tygrys, potwierdza informacje dziewczyn: W żadnym z tych klubów nie ma np. jakiegoś dnia z muzyką rockową, w ogóle nic z tych rzeczy. Ale żeby nie było tak negatywnie, jest jeden niekwestionowany plus klubów studenckich w Łodzi – twierdzi Michał. – Chodzi o to, że wstęp wszędzie jest gratis. W niektórych miejscach trzeba co prawda zapłacić za szatnię (2 złote), ale jest na to prosta rada – zawsze można odzież wierzchnią zostawić w akademiku, który znajduje się o dwa kroki od klubu.
W miasto idziemy
W klubach na Lumumbowie piwo kosztuje 4-5 złotych, przy ul. Piotrkowskiej już koło 8 złotych. Jak radzą sobie z tym problemem studenci, którzy wychodzą poimprezować na miasto? – Tu z pomocą przychodzi nam pub Ania – mówi Szymon, który studiował z Michałem, teraz zaś studiuje zaocznie. – Tam browarek jest już za 3,5 złotego. Tylko gorzej z gośćmi lokalu, trzeba na nich uważać. Najlepiej przysiąść się do jakiegoś sporawego gościa i być dla niego uprzejmym. Wtedy możesz czuć się w Ani jak u mamy. No, czasem oczywiście latają tam stoły, co zrobić, i dlatego ostrożności nigdy za wiele. A gdzie się chodzi? – Na szczęście dla tych, którym brakuje porządnego, ciekawego grania, jest w Łodzi takie miejsce jak Dekompresja – mówi Michał. To właśnie do Dekompresji można pójść na koncert Kultu czy – jak to było dane łodzianom w październiku – Raz, Dwa, Trzy.
– My byłyśmy ostatnio w Dekompresji na koncercie zespołu Habakuk. Było rewelacyjnie, a atmosfera – wspaniała – wspominają Martyna i Emka. – Poza tym bardzo lubimy Bagdad Cafe, jeden ze starszych klubów w mieście. W tygodniu to zwykły pub, ale w weekendy zamienia się w odjazdowy klub, gdzie znakomitą czarną muzę prezentują didżeje z całego świata – mówi Emka.
Łódź Kaliska
Mówiąc o ciekawych miejscach, do których przynajmniej od czasu do czasu zaglądają łódzcy studenci, nie można zapomnieć o kultowej Łodzi Kaliskiej. Niebanalne, pomysłowe wnętrze, mnóstwo zdjęć i różnego rodzaju rekwizytów – śladów działalności legendarnej dziś już grupy artystycznej Łódź Kaliska. Pierwsze skojarzenie Emki to… – Weneckie lustro w damskiej toalecie. Siedzisz na sedesie i widzisz ludzi przy stolikach rozmawiających sobie jakby nigdy nic, niektórzy czasem patrzą w twoim kierunku. I masz pewność, że cię widzą, choć wiesz, że to niemożliwe. Zabawne uczucie. Michał był w Kaliskiej dotychczas tylko raz: To ciekawe, ale drogie miejsce. Ale fakt, kiedy jest się w Łodzi, nie można tu nie zajrzeć, to obowiązkowy punkt programu. Łódź Kaliska – pub, klub i schronienie artystów z grupy Łódź Kaliska w jednym. Miejsce niezwykłe jak całe drugie co do wielkości miasto w Polsce.
Potrzebujesz profesjonalnych zdjęć produktów? Zobacz Packshoty w Poznaniu.